Iga Świątek wraca do gry. Po 19 dniach od swojego ostatniego meczu – przegranego półfinału Roland Garros z Aryną Sabalenką – nasza najlepsza tenisistka wyjdzie na kort w niemieckim Bad Homburgu.
W drugiej rundzie turnieju WTA 500 Świątek (w pierwszej rundzie miała wolny los) zmierzy się z Wiktorią Azarenką. Doświadczona Białorusinka w pierwszej rundzie wygrała z Laurą Siegemund 6:2, 6:2. A wcześniej wygrała dwa mecze w eliminacjach. Azarenka jest dziś dopiero 105. w rankingu WTA (a Świątek ósma). Kiedyś była liderką. I potrafiła świetnie grać na trawie, czyli na nawierzchni, na której we wtorek Świątek zagra swój pierwszy mecz w tym roku.
Azarenka to dwukrotna półfinalistka Wimbledonu oraz mistrzyni olimpijska w mikście i brązowa medalistka olimpijska w singlu w turnieju rozegranym na trawiastych kortach Wimbledonu w ramach igrzysk Londyn 2012. Czy Azarenka może sprawić niespodziankę i pokonać Świątek w Bad Homburgu? Czego należy spodziewać się po Świątek na trawie w tym sezonie?
Mecz Świątek – Azarenka we wtorek po godzinie 16. Transmisja w Canal+, relacja na żywo na Sport.pl.
Łukasz Jachimiak: Iga Świątek wchodzi na trawę i od razu w pierwszym meczu zagra z dwukrotną półfinalistką Wimbledonu, doświadczoną Wiktorią Azarenką. Czy trzeba się spodziewać trudnej przeprawy?
Marcin Matkowski: Na pewno Azarenka ma tę przewagę, że dla niej to będzie już czwarty mecz na trawie, w Bad Homburgu, a dla Igi pierwszy. Białorusinka grała tam eliminacje, dzięki czemu zdążyła się przyzwyczaić do warunków. A Iga dopiero rusza i to ma być dla niej jedyna rozgrzewka przed Wimbledonem. Liczę, że wygra z Azarenką i zagra chociaż dwa-trzy mecze, bo trawa to specyficzna nawierzchnia i trzeba na niej trochę pograć, żeby ją poczuć. Mówię “pograć”, mając na myśli mecze, bo to zupełnie co innego niż treningi. Gdyby Świątek przegrała już pierwszy mecz, to na pewno trudno by było o dobre przygotowanie przed Wimbledonem. Ale myślę, że Iga sobie z Azarenką poradzi. Stawiałbym na Igę, bo jest młoda, a Azarenka swoje już osiągnęła i chociaż na pewno postawi Idze twarde warunki, to sądzę, że nie da rady.
Czyli to, co jest atutem Azarenki – a więc ogranie w Bad Homburgu – będzie jednocześnie jej przeszkadzało, bo w walce ze Świątek poczuje, że to jej czwarty mecz dzień po dniu?
– Tak może być. Liczę, że Iga naciśnie mocniej, zagra szybciej i 36-letnia Azarenka trochę tego tempa nie wytrzyma. Azarenka to, co najlepsze, ma już za sobą. Umie grać na trawie, jest doświadczona, ale jest dziś na zupełnie innym poziomie wytrenowania i fizyczności niż Iga. Dlatego uważam, że chociaż za Azarenką przemawia ogranie na trawie, to Iga sobie z nią poradzi.
A jak według pana Iga sobie generalnie poradzi na trawie w tym sezonie? Nie ma wielu punktów do obrony, bo rok temu na Wimbledonie dotarła tylko do trzeciej rundy. Wielkiej presji chyba też nie czuje, bo nikt nie oczekuje od niej, że wygra ten najtrudniejszy dla siebie turniej wielkoszlemowy. Czy paradoksalnie Idze może być w tym roku łatwiej dobrze pograć na trawie, niż było na jej ulubionej mączce?
– Z jednej strony tak. Ale z drugiej trawa to nawierzchnia dla Igi wyraźnie najgorsza, na niej Iga ma zdecydowanie najsłabsze wyniki i to nie jest przypadek. Jeżeli popatrzymy na ostatnie cztery lata, czyli na okres od kiedy Iga jest już w światowym topie, to zobaczymy takie jej wyniki w Wimbledonie, że uczciwie oceniając, powiemy, że w tym roku dojście do trzeciej-czwartej rundy byłoby już dobrym występem. Pewnie, że Iga nie będzie czuła takiej presji, jak w Paryżu, na Roland Garros, na pewno dzięki temu będzie mogła wychodzić na kort luźniejsza. Ale czuję, że mimo wszystko lepsze wyniki Igi przyjdą później, na kortach twardych, a nie teraz, na trawie.
Dlaczego?
– Bo na kortach twardych Iga się lepiej czuje niż na trawiastych. Po prostu tak jest. W seniorskim graniu Iga nigdy nie zrobiła świetnego wyniku na trawie. A nie zrobiła dlatego, że na trawie wszyscy dobrze wiedzą, jak z nią grać, jakie Iga ma słabości na tej nawierzchni i jak je wykorzystać. W tym roku przeciwniczki też będą wiedziały, co robić.
Co konkretnie? Myśli pan o graniu do forhendu, z którym Iga ma problemy na kortach twardych, a na trawie te problemy stają się jeszcze większe?
– Tak, bo na trawie piłka szybciej leci, bardziej się ślizga. Idze trzeba grać szybko do forhendu. I grając z nią, trzeba mieć wiarę, że można z nią wygrać. Widzimy, że tę wiarę ma coraz więcej rywalek. Na trawie uwierzą jeszcze bardziej, bo widać, że na tej nawierzchni Iga jest mniej pewna. Dlatego zupełnie na spokojnie podchodzę do występów Igi na tej nawierzchni. Naprawdę kilka wygranych meczów Igi na trawie – teraz w Bad Homburgu i następnie na Wimbledonie – będę traktował jako po prostu dobry prognostyk przed US Open.
Świątek ma dopiero 24 lata, przed nią być może jeszcze z 10 Wimbledonów. Według pana ona kiedyś będzie w stanie ten turniej wygrać czy raczej widzi pan w jej tenisie ograniczenia, które trudno będzie pokonać w aż takim stopniu, żeby zostać mistrzynią i tam?
– Może być tak, że Iga nigdy nie będzie zawodniczką najlepiej grającą na trawie, a nawet, że nie będzie, powiedzmy w top 3 zawodniczek na tej nawierzchni. Ale turnieje różnie się układają i może się tak wydarzyć, że lepsze zawodniczki odpadną, że trafi się trochę łatwiejsza droga i jak się nagle taka tenisistka jak Iga znajdzie powiedzmy w ćwierćfinale, to będzie miała już tylko trzy mecze do zwycięstwa i może się zmobilizować i wykorzystać szansę. Na pewno Iga nie jest jedną z faworytek do zwycięstwa w tym roku, ale czy w ciągu 10 lat wygra Wimbledon, to tak naprawdę zależy od tego czy zmieni swój styl gry. Rafael Nadal też początkowo nie czuł się na trawie dobrze. Ale zmienił swoją technikę, zaczął robić krótsze zamachy, zszedł niżej na nogach, przysunął się bliżej do linii końcowej. Zrobił na trawie duży progres. Tak duży, że dwa razy wygrał Wimbledon, za pierwszym razem pokonując w końcu w finale Rogera Federera, z którym przegrał dwa finały we wcześniejszych latach. Ciężko ferować czy Iga kiedyś wygra Wimbledon. Na pewno wygra jeszcze turnieje wielkoszlemowe, ale czy Wimbledon, to nie wiem.
Przykład Nadala jest dla Świątek idealny – jej idol nauczył się grać na trawie, bo m.in. zatrudnił specjalnego trenera, który uczył go tylko slajsowania i wolejowania, czyli uderzeń kluczowych na tej nawierzchni.
– Tak, nawet największy mistrz musi włożyć dużo wysiłku, jeśli chce zdobyć kolejną rzecz. Nadal zmienił pozycję na korcie, stał się na trawie bardziej agresywny, niż był na swoich ulubionych kortach ziemnych. Zrozumiał, że musi to zrobić, żeby być konkurencyjnym. I zrobił to. Gdyby ktoś zobaczył Nadala na początku jego kariery i powiedział, że on wygra Wimbledon, to pewnie wszyscy by mu wtedy odpowiedzieli: “No nie, nie ma na to żadnych szans”. A jednak pozmieniał ważne rzeczy i wygrywał. Być może Iga też to zrobi.
Wielu kibiców dobrze pamięta, że Iga wygrała juniorski Wimbledon w 2018 roku. Czy jako nastolatka ona miała tenis bardziej pod nawierzchnię trawiastą, ale z biegiem lat na inne elementy położono nacisk?
– Myślę, że najważniejsze jest to, że w juniorskim tenisie jest dużo wolniejsza piłka. Czyli nie ma aż takiego znaczenia, na jakiej nawierzchni się gra. Iga nie lubi, jak jej się gra szybko do forhendu – to wiedzą już nie tylko wszystkie rywalki i wszyscy trenerzy, ale też chyba wszyscy kibice. Wszyscy wiedzą, że to jest pięta achillesowa Igi, to jest na kortach trawiastych spotęgowane. Ale to musi być szybkie granie do forhendu. W tenisie seniorskim jest. Dlatego Iga na Wimbledonie nigdy nie była blisko finału czy tym bardziej końcowego zwycięstwa.
W 2023 roku była w ćwierćfinale. To już obiektywnie bardzo dobry wynik.
– Tak, wtedy turniej się Idze dobrze poukładał. Ale proszę zauważyć, że nawet jak w 2022 roku Iga miała tę znakomitą serię, gdy wygrywała turniej za turniejem [sześć z rzędu i 37 meczów z rzędu], to z Wimbledonu odpadła już w trzeciej rundzie, gładko przegrywając z Alize Cornet [4:6, 2:6].
Pewnie dlatego, że była już po prostu zmęczona.
– Pewnie też dlatego, ale jednak wtedy grała swój najlepszy tenis, dominowała, a teraz nie gra na swoim optymalnym poziomie. A więc tym trudniej oczekiwać, że nagle zobaczymy coś niesamowitego w wykonaniu Igi na tegorocznym Wimbledonie. Ale może z nowym trenerem wprowadziła jakieś nowe rzeczy do swojego tenisa na trawie. Zobaczymy.
A propos – widzi pan nowe rzeczy w tenisie Igi po ośmiu miesiącach jej współpracy z Wimem Fissettem?
– Szczerze mówiąc, nie widzę żadnych diametralnych zmian u Igi. Może jest trochę inny ruch serwisowy, ale nie przekłada się to ani na większą prędkość, ani na jakość, precyzję. Długo mówiłem, że dla Igi czas na wyciągnięcie wniosków powinien przyjść po Roland Garros. Teraz skończyła etap gry na ziemi i skoro dalej pracuje z Fissettem, to znaczy, że jej ten trener pasuje. Na pewno Iga nie robiłaby niczego przeciwko sobie, więc pewnie widzi, czego my nie widzimy, czyli robią coś na treningach, a nie w meczach. Wyniki tej współpracy na pewno Igi nie zadowalają, ale skoro ona daje sobie i temu trenerowi więcej czasu, to myślę, że oni po prostu potrzebują jeszcze trochę tego czasu, żeby wprowadzić nowe elementy. I że ta współpraca jest zdrowa i idzie w dobrym kierunku. Gdyby tak nie było, to Iga już by tej współpracy nie kontynuowała.